Farewell Party

Nastaran & Bram & friends.

Cała historia zaczęła się w sumie chyba dosyć przypadkiem. Napisała do mnie Nastaran, czy zrobię im reportaż z pożegnalnego spotkania z bliskimi, bo opuszczają Polskę.

“We wish to have a farewell party where we could gather with all our friends to have a memorable day with music, dance, and food. The party I mentioned earlier, will be on our friend's farm near Miechow. […] The farm is big and looks gorgeous in summertime. There's also animals such as goats, chickens, etc. It'll be lovely to capture them, too.”

Ależ to będzie reportaż! Termin zbliżał się, myśmy rozpisywali się co będzie się działo.

“Hi :)

About tomorrow,[…]

It'll be nice to have photos of us with all our friends. I like natural shots taken when people are doing things[…]

There's a small room attached to a greenhouse where we will shelter in case rain. I hope people will go for a stroll around the farm despite the weather as it's a very lovely place to be. I will most likely go for a walk. There's also a barn where people could shelter and make tea. There will be bonfire on the hill in the farm. I'd like to have these places in photos as well, plus the animals. :)”

🖤

Prognoza pogody nie była łaskawa, miało lać cały dzień, i choć na wieczór zapowiadało się, że słońce choć na chwilę zaświeci (czyt. będzie okienko na sesję w sadzie) - no, niestety - deszcz litrami spadał na chmur.

Droga do Miechowa minęła powoli i w deszczu. Na miejscu zachwycałem się okolicą - cudowne zielone miejsce, przypominające Szkocję lub Skandynawię.

Nie było przejaśnień. Lało, raz mocniej, raz słabiej. Chciałem pięknych słonecznych kadrów, ciepłego koloru siana w stodole, ładnego zachodu. Nie było tego, były za to: mgła, soczysta zieleń i świetni ludzie.

Atmosfera.

Było cudownie, farma Ardeshira (pan z Pakistanu) to kapitalne miejsce, bujnie zielone, z małą drewnianą stodołą i szklarnią - całą zieloną 💚 Pięknie pachniało kolorowe bliskowschodnie jedzenie, była muzyka z Iranu i serdeczni ludzie.

Z Nastaran i Bramem wyszliśmy na okoliczną górę, sami, żeby zrobić krótką sesję. Mgła, deszcz i zieleń - ale klimat!

Padało, mżyło, dżdżyło, goście to śpiewali i tańczyli, to szli na herbatę do stodoły, potem śpiewali i rozmawiali. Zwierzaki plątały się koło nas. I tak powoli zapadał wieczór.

Jeszcze zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie w sadzie. Bardzo mi miło, że tam byłem i poznałem takich ludzi.

Love.

powrotna droga

 
Previous
Previous

Hollowman

Next
Next

Skate Arena